Oskarżeni w procesie ws. wybuchu gazu w Szczyrku skazani na kary więzienia
Wyrok jest nieprawomocny. Obrona już zapowiedziała złożenie apelacji. Prokuratura też to rozważy. Drugą instancją będzie Sąd Apelacyjny w Katowicach.
Przewodniczący składu sędziowskiego Paweł Kudelski, odczytując wyrok wskazał, że zmienił kwalifikację czynów trzech oskarżonych bezpośrednio odpowiadających za przewiert. Uznał, że nie działali umyślnie, co zarzucali im śledczy. Miało to wpływ na wymiar kary.
Sąd skazał Romana D., szefa firmy zlecającej przewiert, na 6 lat więzienia. Marcin S., który wykonywał tę pracę, usłyszał wyrok 4 lat, a jego pomocnik Józef D. 3 lat więzienia. Nie mogą oni wykonywać zawodu przez 10 lat.
Pozostałej trójce oskarżonych: Marcinowi K., Jakubowi K. i Ewie K., na których ciążyły zarzuty nieprawidłowości przy rozbudowie sieci gazowej, nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy, fałszowania dokumentacji i podżegania do składania fałszywych zeznań, sąd wymierzył karę 4 lat i 2 miesięcy więzienia. Otrzymali również zakaz wykonywania zawodu, prowadzenia działalności gospodarczej i zajmowania stanowisk przez 10 lat.
Cała szóstka musi wypłacić poszkodowanym zadośćuczynienia i odszkodowania, choć sąd zróżnicował ich wysokość. Wysokie kwoty muszą solidarnie zapłacić: Roman D., Marcin K., Jakub K. i Ewa K., a znacznie niższe dwaj pracownicy – Marcin S. i Józef D.
Wyrok na sali rozpraw osobiście wysłuchali tylko dwaj oskarżeni z sześciorga: Marcin S. i Józef D.
Sędzia Paweł Kudelski w ustnym uzasadnieniu, które wypowiadał blisko dwie godziny, wskazywał, że katastrofa była wynikiem ciągu nieprawidłowości, uchybień i zaniedbań na różnych etapach realizacji inwestycji deweloperskiej w pobliżu miejsca katastrofy. Powstawała ona na działce, która nie była uzbrojona, a prowadziła do niej jedynie wąska droga, przebiegająca między domami. W niej ulokowano wszystkie media, w tym gazociąg.
4 grudnia, gdy doszło do tragedii, kluczowy okazał się sposób położenia instalacji elektrycznej. Zgodnie z decyzją miał powstać wykop. Przeciwko temu sprzeciwiali się mieszkańcy, którzy niechętnie patrzeli na kolejne rozkopanie drogi dojazdowej. Zdecydowano się na wykonanie przewiertu, który naruszył gazociąg.
Sąd podkreślił, że wina trzech głównych oskarżonych, zlecającego i wykonujących przewiert, nie była – wbrew zdaniu prokuratury - umyślna. "Nie można przyjąć, że ktoś miał zamiar (doprowadzić do wybuchu – PAP)" – powiedział. To miało wpływ na wysokość kary. Wyroki są niższe od tych, których domagali się śledczy. Prokurator Lucyna Stebelska żądała 10 lat więzienia dla szefa firmy oraz 8 i 6 dla pracowników.
Sędzia Kudelski zaznaczył zarazem, że Marcin S. i Józef D., którzy usłyszeli najniższe wyroki, byli jedynie pracownikami, a nie przedsiębiorcami, od których wymaga się więcej. Zaznaczył jednak, że ich winą jest, iż nie odmówili wykonania pracy, choć – jak wynikało z zeznań świadków – "wiedza, że w ziemi był gaz była powszechna". "Mogliście jednak tę katastrofę przewidzieć; (…) powinniście to przewidzieć" – zwracał się sędzia do oskarżonych.
Sąd uznał winę pozostałej trójki: Marcina K., Jakuba K. i Ewy K. W tym przypadku wyroki są także niższe od żądań prokuratury, która domagała się kar od 5,5 roku do 5 lat i 2 miesięcy.
Sędzia Kudelski, wracając pod koniec wystąpienia do kwestii uchybień i zaniedbań, zapowiedział zawiadomienie NIK odnośnie do sposobu wydawania w urzędzie miejskim w Szczyrku decyzji dotyczących pozwoleń na instalowanie mediów w drogach. Ma to związek ze sprawą, która wypłynęła w trakcie procesu. Prace, które doprowadziły do katastrofy, miały być wykonywane – zgodnie z pozwoleniem - metodą wykopu. Przeprowadzono je robiąc przewiert. Uzyskano na to ustną zgodę burmistrza Szczyrku. Zdaniem sądu, było to niezgodne z prawem.
"Nie powinno być tak, że decyzje są wydawane w trybie przepisów KPA, a potem, gdy dochodzi do sytuacji, że mieszkańcy zasadnie nie godzą się na sposób wykonania (…), Roman D. otrzymuje ustną zgodę (burmistrza – PAP). Jeśli jest decyzja, to w ramach KPA powinno się zmienić" - mówił.
Prokurator Lucyna Stebelska z bielskiej prokuratury okręgowej podkreśliła, że wszyscy oskarżeni zostali uznani za winnych, ale wysokość kar nie jest satysfakcjonująca dla strony skarżącej. Zapowiedziała złożenie wniosku o uzasadnienie wyroku na piśmie. "Po zapoznaniu się z nimi będziemy rozważali skierowanie w tej sprawie apelacji" – dodała.
Po wyjściu z sali rozpraw mecenas Andrzej Herman, obrońca Romana D., powiedział, że wyrok skazujący nie może być uznany za sprawiedliwy i adekwatny, szczególnie co do wymiaru kary. "Jest rzeczą oczywistą, biorąc pod uwagę stanowisko, jakie prezentował klient (…) oraz wynik rozstrzygnięcia sądu, (…) że z tym wyrokiem (…) nie możemy się zgodzić. Będzie on musiał zostać zaskarżony" – mówił.
Mecenas Marek Krupski, obrońca Marcina S., uznał wyrok za korzystny w tym znaczeniu, że sąd uznał, iż jego klient nie działał umyślnie. "Jednocześnie przy wniosku o uniewinnienie, o które występowaliśmy, ten wyrok nie jest korzystny" – wskazał i zapowiedział wniesienie apelacji.
Do wybuchu gazu doszło 4 grudnia 2019 roku. Eksplozja zniszczyła zupełnie trzykondygnacyjny dom. Ratownicy spod ruin wyjęli ciała ośmiu ofiar, w tym czworga dzieci. Według bielskiej prokuratury okręgowej, do wybuchu doprowadziło przewiercenie gazociągu, który znajdował się pod ulicą. Proces w tej sprawie rozpoczął się 31 sierpnia 2021 roku. Odbyło się 56 rozpraw.(PAP)
Autor: Marek Szafrański
szf/ mark/