Koszykarze Śląska Wrocław przegrali
Śląsk Wrocław – Dolomiti Energa Trydent 75:84 (16:19, 23:17, 16:21, 20:27).
Punkty:
Śląsk Wrocław: Kendale Mc Cullum 19, Dusan Miletic 19, Hassani Gravett 13, Jakub Nisioł 12, Arciom Parachouski 4, Mateusz Zębski 4, Łukasz Kolenda 3, Daniel Gołębiowski 1, Aleksander Wiśniewski 0, Mikołaj Adamczak 0;
Dolomiti Energa Trydent: Kamar Baldwin 17, Prentiss Hubb 15, Davide Alviti 15, Andrejs Grazulis 13, Derek Cooke 8, Quinn Ellis 6, Paul Biligha 4, Mattia Udom 3, Toto Forray 3, Luca Conti 0, Myles Stephens 0.
W poprzednim sezonie Śląsk również rywalizował w grupie z Dolomiti i właśnie z Włochami wygrał jedyne spotkanie.
Tegoroczne rozgrywki ekipa z Trydentu zaczęła od trzech porażek, ale w dwóch następnych występach była górą. Wrocławianie natomiast nadal mają "zero" po stronie zwycięstw.
Wicemistrzowie Polski zaczęli od 4:0, ale kolejne minuty były wyrównane i wynik cały czas bliski był remisu. Przy stanie 16:14 w końcówce premierowej kwarty trafił z dystansu Toto Forray, a za chwilę dwa punkty dołożył Kamar Baldwin i goście wyszli na prowadzenie 19:16.
Na początku drugiej odsłony spotkania goście kontynuowali dobrą passę i odskoczyli na 24:16. Dopiero wówczas serię niecelnych rzutów przerwał Arciom Parachouski i Śląsk zaczął gonić rywali. Doprowadził do remisu 33:33 i wtedy Jakub Nizioł najpierw trafił za dwa, a w kolejnej akcji został sfaulowany, wykorzystał dwa rzuty wolne i wrocławianie prowadzili 37:33.
Trzecią kwartę Śląsk rozpoczął z prowadzeniem 39:36 i przez kolejne 10 minut wynik cały czas bliski był remisu. Goście z Włoch w końcówce odskoczyli na 55:48, ale skuteczna gra i akcja Kendale'a Mc Culluma "dwa plus jeden" sprawiły, że przed ostatnią odsłoną "Kosynierzy" tracili tylko dwa punkty (55:57).
Kluczowe okazały się pierwsze minuty czwartej kwarty. Kiedy "za trzy" trafił Hassani Gravett Śląsk przegrywał zaledwie 61:62. Kolejne pięć punktów zdobyli jednak przyjezdni i odskoczyli na 67:61. To nie była strata nie do odrobienia, ale problem drużyny trenera Jacka Winnickiego polegał na tym, że na każdą skuteczna akcję rywale odpowiadali tym samym i utrzymywali przewagę.
Po dwóch wolnych Nizioła na niespełna dwie minuty przed końcem było 75:78. Kolejne akcje wrocławianie starali się grać szybko, ale efekt był taki, że rzuty były niecelne. Rywale też długo nie mogli się przełamać, ale w końcu zza łuku trafił Prentiss Hubb i losy spotkania były rozstrzygnięte.
Środowa porażka była już szóstą Śląska w tym sezonie Pucharu Europy. Za tydzień wrocławianie zmierzą się z Gran Canarią. Hiszpańska drużyna ma komplet zwycięstw.(PAP)
marw/ pp/